533 403 405
Sklep internetowy:605 515 185, 34 307 04 56
Sklep stacjonarny:531 551 140
Serwis:733 321 109
sklep@erowery.pl
ul. Sobieskiego 5, 42-217 Częstochowa
Kategorie
Wyniki Mai Włoszczowskiej i nie tylko... SEZON 2012
23085.jpgAleksandra Dawidowicz (CCC Polkowice) zajęła siódme miejsce wyścigu kobiet w kolarstwie górskim. Na olimpijskiej trasie w Hadleigh Farm najlepsza okazała się Francuzka Julliet Bresset.

Aleksandra Dawidowicz poprawiła tym samym swój wynik sprzed czterech lat z Pekinu, kiedy to uplasowała się na 10. pozycji.

Polka pojechała bardzo dobre zawody. Wyścig rozpoczęła w połowie stawki, jednak z każdym kolejnym kilometrem powoli rozkręcała się. Na 10 km zajmowała jeszcze 12. miejsce, ale później konsekwentnie przesuwała się w górę stawki. Na niespełna pięć kilometrów przed metą Dawidowicz wskoczyła na świetną szóstą pozycję, ale ostatecznie straciła ją na rzecz Szwedki Alexandry Engen.

Olimpijskie złoto wywalczyła Francuzka Julliet Bresset, srebro przypadło w udziale Sabine Spitz, a brąz - Georgi Gould.

Paula Gorycka (4F e-vive Racing Team), która w Londynie zastąpiła kontuzjowaną Maję Włoszczowską olimpijski wyścig zakończyła na 22. miejscu.

10.08.2012 źródło sport.pl

Ostatni weekend igrzysk olimpijskich i ostatnie rozstrzygnięcia medalowe w kolarstwie. Na zakończenie Igrzysk XXX Olimpiady Londyn 2012 - w sobotę i niedzielę - poznamy mistrzów olimpijskich w wyścigach MTB!

Olimpijska trasa MTB położona jest w hrabstwie Essex w regionie East of England na północny wschód od Londynu. Zawodniczki oraz zawodnicy rywalizować będą na trasie Hadleigh Farm składającej się z 4,7-kilometrowej pętli. Na każdym z okrążeń suma wzniesień wynosiła będzie 172 metry.

Zaraz po starcie - na 441-metrowym okrążeniu wprowadzającym - usytuowane będzie pierwsze wzniesienie, które będzie miało na celu rozciągnięcie stawki rywalizujących. To zmiana w stosunku do trasy z olimpijskiej próby, po której organizatorzy - głównie ze względu bezpieczeństwa - zdecydowali się po uwagach kolarzy na modyfikację okrążenia w kilku miejscach.

Pętla zawierać będzie sporą liczbę szerokich odcinków, tak aby ułatwić wyprzedzanie i zminimalizować ryzyko upadku (to również modyfikacja po olimpijskiej próbie). Oczywiście nie zabraknie elementów technicznych, których ilość także została zwiększona. Zobaczymy więc m.in. kamienne przeszkody, bardzo strome podjazdy oraz ciężkie zjazdy. Wszystko rozegra się na otwartym terenie.

W sobotę w Hadleigh Farm spotkają się kobiety. W stawce 30 zawodniczek obejrzymy dwie Polki, Aleksandrę Dawidowicz oraz Paulę Gorycką. Wyścig kobiet MTB był naszą olimpijską nadzieją na medal - i to nawet na złoty. Nasza faworytka Maja Włoszczowska musiała jednak zrezygnować z rywalizacji o medale przez kontuzję, którą doznała podczas treningu technicznego na zgrupowaniu w Livigno. Marzenia o podium olimpijskim musimy zostawić do kolejnych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. W tej sytuacji miejsce w pierwszej dziesiątce którejś z naszych kolarek będzie bardzo dobrym wynikiem. Początek zawodów o godzinie 12:30 czasu lokalnego. Tytułu olimpijskiego wywalczonego w Pekinie bronić będzie Sabine Spitz.

Na pewno wielką faworytką do złota jest mistrzyni świata Kanadyjka Catharine Pendrel, ale o tytule marzą także Norweżka Gunn-Rita Dahle Flesjaa, po raz kolejny Spitz, Rosjanka Irina Kalentiewa czy Francuzka Bresset.

W niedzielę druga odsłona rywalizacji kolarzy górskich i wyścig mężczyzn. Polskę reprezentować będą Marek Konwa oraz Piotr Brzózka. Ich rywalami będzie 48 kolarzy, w tym mistrz olimpijski z Pekinu Francuz Julien Absalon, który z pewnością ma szansę na powtórkę wyniku sprzed 4 lat. Jego głównymi rywalami będą Szwajcarzy Nino Schurter, Florian Vogel i Ralph Naef, Czech Jaroslav Kuhlavy oraz reprezentant RPA Burry Stander. Do głosu mogą dojść także Hiszpan Jose Hermida, Niemiec Manuel Fumic czy Włoch Marco Fontana. Start o godzinie 13:30.

Wyścig olimpijski w kolarstwie górskim rozegrany zostanie po raz piąty. Pierwszy raz ta odmiana kolarstwa pojawiła się podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie w 1996 roku.

08.08.2012 źródło sport.pl

Włoszczowska w Londynie: po wypadku krzyczałam z bólu, teraz bardziej cierpię, że nie wystartuję.

- Ciężko być w Londynie tylko w roli widza. Dopóki igrzyska były gdzieś daleko, byłam w miarę pogodzona z losem, że nie wezmę w nich udziału. Ale kiedy tu przyjechałam, ból zaczyna być co raz większy. Po wypadku ból fizyczny był tak wielki, że wrzeszczałam przez godzinę czekając na pomoc. Teraz, im bliżej wyścigu o medale w Londynie tym większy jest ból psychiczny. Noga się wygoi, a psychika będzie cierpieć jeszcze długo - mówi srebrna medalistka olimpijska z Pekinu w kolarstwie górskim, Maja Włoszczowska, która tydzień przed rozpoczęciem igrzysk w Londynie doznała koszmarnego urazu stopy na treningu we Włoszech. Maja deklaruje, że na pewno dotrwa do igrzysk w Rio de Janeiro i opowiada, że jedynym plusem pobytu w Londynie jest to, że może kibicować innym polski sportowcom, na co w przypadku startu nie mogłaby sobie pozwolić.

25.07.2012 źródło s24.pl

Maja Włoszczowska zamieściła na swoim profilu portalu społecznościowego Facebook zdjęcie kontuzjowanej nogi. Zdjęcie doskonale oddaje z jak dotkliwy był to uraz, który wyeliminował ją z Igrzysk Olimpijskich w Londynie, do których przygotowywała się przez wiele lat.

- Niektórzy pytają mnie dlaczego od początku wątpiłam w możliwość startu na IO. Cuda medycyny cudami, ale jak widzi się taką stopę to naprawdę ciężko w te cuda wierzyć... Z butem kolarskim na stopie wyglądało to jeszcze gorzej - napisała Włoszczowska w komentarzu do zdjęcia.


24.07.2012 źródło s24.pl

Wiemy, kto pojedzie zamiast kontuzjowanej Mai Włoszczowskiej na Igrzyska Olimpijskie do Londynu. We wtorek PZKol po rozmowach z selekcjonerem kadry MTB Markiem Galińskim zadecydował, że na Wyspy wybierze się Paula Gorycka.

22-letnia zawodniczka zespołu 4F e-vive.pl jest podopieczną Andrzeja Piątka, który jeszcze w zeszłym roku trenował CCC Polkowice, czyli również Włoszczowską. W pierwszej połowie sezonu 2011 współpraca została jednak zakończona. Wraz z Piątkiem polkowicki klub opuściła też Gorycka, która kilka tygodni temu w Kielcach zdobyła złoty medal mistrzostw Polski MTB w elicie.

W tych samych zawodach brązowy medal wywalczyła Ania Szafraniec (CCC Polkowice), która również była brana pod uwagę, jeśli chodzi o do-nominację do kadry narodowej. Ostatecznie związek i Galiński wybrali Gorycką.

Wyścig XCO rozegrany zostanie 11 sierpnia. Oprócz Goryckiej wystąpi w nim Ola Dawidowicz (CCC Polkowice), dla której będą to drugie Igrzyska. Cztery lata temu w Pekinie, kiedy Włoszczowska jechała po srebro, Dawidowicz zajęła 10. miejsce.


24.07.2012 źródło s24.pl

- Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Drodzy kibice – dziękuję, że jesteście ze mną na dobre i na złe. Dziękuję każdemu kto mi pomógł w drodze do Londynu – pisze na portalu natemat.pl Maja Włoszczowska, która z powodu kontuzji nie weźmie udziału w Igrzyskach Olimpijskich.

-Dziękuję ekipie CCC Polkowice i kadrze narodowej. Marek Galiński, Hubert Grzebinoga, Mariusz Rajzer, Grzegorz Dziadowiec – to tylko początek długiej listy. Podziękowania dla wszystkich włodarzy, w szczególności Prezesa Dariusza Miłka i Prezesa Wacława Skarula. Dla Polskiego Związku Kolarskiego, Ministerstwa Sportu, Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Rodzinie i przyjaciołom podziękuję osobiście. I proszę – bądźcie ze mną przez najbliższe tygodnie. Wsparcie się przyda. Moja przygoda z Igrzyskami XXX Olimpiady właśnie dobiegła końca.

- Nie muszę pisać co się stało. Myślę, że wie już cała Polska. Drobny upadek podczas piątkowego treningu w Livigno skończył się dla mnie dramatycznie. Ostatnie trzy dni to dla mnie mieszanka walki z bólem, załamania, rezygnacji, nadziei i ostatecznie pogodzenia się z losem.

- O tym, że jest źle wiedziałam już w 10 sekund po tym jak upadłam. I w tym momencie byłam przekonana, że właśnie mój samolot do Londynu odleciał beze mnie na pokładzie. Ból był olbrzymi, widok wywiniętej stopy i wystającej przez skarpetę kości tylko go pogłębiał i nie dawał mi iskry nadziei. Ta pojawiła się wieczorem po konsultacjach telefonicznych z dr Krzysztofem Fickiem z kliniki Galen, gdzie całkiem niedawno w ekspresowym tempie po kontuzji stanął na nogi Sławek Szmal. Nawet jeśli nie mogłabym wystartować już za trzy tygodnie w Londynie, to pojawiła się realna szansa na walkę o tytuł Mistrzyni Świata we wrześniu. Niestety dzisiejsze badania wszystko rozniosły w pył.

- Oprócz złamania kości śródstopia potwierdziło się podejrzenie zerwania więzadeł oraz doszło drugie złamanie – niewidoczne na rentgenie robionym we Włoszech – kości skokowej. Wszystkie uszkodzenia dały miażdżący wyrok – 6 tygodni. Oczywiście każdy goi się inaczej i być może będzie można zaryzykować szybszy powrót na rower, ale na pewno mogę zapomnieć o Igrzyskach i mogę zapomnieć o Mistrzostwach.

- Póki co przyznam, że nawet sobie z tym radzę, czym zaskakuję samą siebie. Wiem, że nie mam już na nic wpływu i załamanie się nic nie pomoże. Jest mi jednak cholernie przykro z powodu wszystkich osób, które były zaangażowane w moje przygotowania. Pomagały, poświęcały swój czas, pracę i pieniądze, wspierały, dopingowały i tak jak ja, liczyły na dużą radość w Londynie. Wierzyłam, że medal będzie pięknym podziękowaniem. Niestety nie będzie.

- Wiem, że im bliżej Igrzysk tym ciężej mi będzie. Teraz jest głównie ból fizyczny. Ale to ten psychiczny jest znacznie gorszy do zniesienia. Jak wyobrażę sobie teraz wyścig olimpijski i moje rywalki wjeżdżające na metę na medalowych pozycjach… natychmiast mam łzy w oczach. I pewnie nie raz się one pojawią. Ale nie chciałam się tu rozczulać. Sama przecież piszę, że sobie radzę…

- W każdej sytuacji zawsze staram się widzieć jakieś plusy. W obecnej nie widzę ani jednego. Mam jednak nadzieję, że ukażą mi się one w przyszłości i jednak nie cierpię na marne. Tymczasem uzbrajam się w cierpliwość, skupiam na zdrowiu i zapewniam, że jak tylko będzie to możliwe wracam na rower i zamierzam być jeszcze silniejsza.

- Tymczasem „the show must go on…”. Igrzyska tuż, tuż. Trzymajmy więc kciuki za biało-czerwonych. Jestem pewna, że czy to ze mną czy beze mnie, nasza reprezentacja wróci z tarczą, dostarczając nam wszystkim potężnej dawki pozytywnych emocji.


23.07.2012 źródło s24.pl

Stało się. Jedna z głównych faworytek do olimpijskiego medalu w MTB XCO nie jedzie do Londynu. Kontuzja Mai Włoszczowskiej, która upadła podczas treningu na zgrupowaniu przedolimpijskim we włoskim Livigno, okazała się zbyt poważna, by myśleć o występie na IO.

Włoszczowska została przetransportowana prywatnym samolotem Dariusz Miłka – głównego sponsora jej klubu CCC Polkowice – do szpitala w Bieruniu. Dzisiaj miała się poddać badaniu tomografii komputerowej.

Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu skręciła sobie staw skokowy, w poniedziałek poruszała się w wózku inwalidzkim. Prawdopodobnie nie ujrzymy jej już w zawodach w sezonie 2012. - Nie płaczę, ale jest to wielki zawód. Dzisiaj mogę tylko podziękować wielu ludziom, którzy pomagali mi w przygotowaniach do Igrzysk. Strasznie mi przykro, że nie będę mogła spełnić marzeń wszystkich, ale to, co mi pozostaje, to powrót na rower wtedy, gdy noga wyzdrowieje. Czuję się głupio. Nigdy nie kończyłam w ten sposób sezonu, więc muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie - powiedziała Maja TVN 24.

Teraz powstaje pytanie, kto zajmie jej miejsce w kadrze Polski? W rezerwie znajdują się Ania Szafraniec (CCC Polkowice) oraz Paula Gorycka (4F e-vive.pl). Decyzję w tej sprawie PZKol musi podjąć jak najszybciej.

Do zeszłego roku Gorycka ścigała się jeszcze w CCC Polkowice, potem wraz z trenerem Andrzejem Piątkiem zakotwiczyła w zespole z Kielc. W tym roku startowała na niwie międzynarodowej przede wszystkim w zawodach dla orliczek, na mistrzostwach Polski w elicie pod nieobecność Włoszczowskiej oraz Oli Dawidowicz (CCC Polkowice), która wybiera się na IO, zdobyła złoto.

22.07.2012 źródło s24.pl

Szok. Z Livigno, gdzie trenuje polska olimpijska kadra MTB, doszła do nas informacja o poważnej kontuzji Mai Włoszczowskiej. Na ile uraz jest poważny, na razie dokładnie nie wiadomo. Dopiero w poniedziałek jedna z pretendentek do medalu w Londynie podda się badaniu tomografem komputerowym.


Według pierwszych doniesień Włoszczowska zwichnęła sobie staw skokowy oraz złamała kość śródstopia. Ułłaaa... Start zawodniczki CCC Polkowice w Igrzyskach Olimpijskich stanął więc pod wielkim znakiem zapytania. Dyrektor klubu Grzegorz Dziadowiec podkreślił jednak, że jest szansa, by Majka się wykurowała.

Lecz czas działa na naszą niekorzyść. Wyścig XCO, prawdopodobnie najważniejszy start w tym sezonie, rozegrany zostanie 11 sierpnia. Czy Włoszczowska zdąży do tego momentu stanąć na nogi?

W zawodach pań możemy wystawić dwie zawodniczki. Miejsce obok Włoszczowskiej zajęła jej klubowa koleżanka Ola Dawidowicz. W rezerwie pozostają Ania Szafraniec (CCC Polkowice) oraz Paula Gorycka (4F e-vive.pl).

Na razie jednak nie ma co szerzyć paniki, należy poczekać do wyników tomografii. Włoszczowska to "twarda sztuka", która tak łatwo się nie poddaje. Przed mistrzostwami świata MTB w 2009 roku Majka upadła podczas treningu doznając licznych urazów twarzy. Do czempionatu jednak przystąpiła, medalu nie zdobyła, ale następnie wróciła z podwójną siłą.

21.07.2012 źródło s24.pl

Maja Włoszczowska, zawodniczka CCC Polkowice, uległa groźnej kontuzji w trakcie przedolimpijskiego zgrupowania w Livigno - poinformowano na stronie grupy CCC Polkowice.

Pierwsza diagnoza, która nadeszła z włoskiego szpitala, w którym obecnie przebywa zawodniczka CCC Polkowice, to ciężkie zwichnięcie stawu skokowego (stopa została praktycznie wyrwana ze stawu) oraz złamanie jednej z kości śródstopia.

11.05.2012

W czwartek nasza reprezentacja narodowa MTB w sztafecie wywalczyła na mistrzostwach Europy w Moskwie czwarte miejsce, sprawiając nam wszystkim wielką niespodziankę. Na swojej stronie internetowej Maja Włoszczowska relacjonuje przebieg emocjonującej rywalizacji.

- Myślę, że nikt nie spodziewał się po naszej sztafecie walki o podium Mistrzostw Europy. Owszem, ekipa z dużym potencjałem, ale bez takich asów jakimi zawsze dysponują takie potęgi jak Szwajcaria, Włochy, Francja… Tymczasem niewiele brakło, a skończylibyśmy wczorajszy wyścig drużynowy z medalem i to wcale nie jest powiedziane, że brązowym. Do trzeciego miejsca brakło nam ledwie 5 sekund, do zwycięskich Włochów 17 !

- Swoją robotę na pierwszej zmianie lepiej niż dobrze wykonał Marek Konwa. Na metę dotarł na czwartym miejscu z kilkunastoma sekundami straty do prowadzącego Holendra. Drugi w kolejności Piotrek Brzózka przesunął naszą drużynę na trzecią lokatę, by oddać pałeczkę debiutującemu w Mistrzostwach Europy Piotrkowi Konwie (tak, tak – dwóch braci w drużynie, rodzice mogą być dumni :)). Zgodnie z oczekiwaniami Piotrek wysunął się na prowadzenie w wyścigu, kończąc swoją rundę z ponad minutową przewagą nad resztą drużyn. Pięknie to wyglądało, prawda…? Mimo to wiedziałam jednak, że czeka mnie na ostatniej zmianie zadanie arcytrudne…

- Większość ekip na drugiej i trzeciej zmianie wystawiła juniora i kobietę. Gdy przeanalizowałam listę startową okazało się, że przyjdzie mi się ścigać wyłącznie z zawodnikami męskiej elity i U23. A normą jest, że tacy jeżdżą rundę ok. 2-3 minut szybciej od najlepszych kobiet. Goniło mnie zatem dziesięciu rosłych chłopów… Ale co tu się bać. Jechać swoje i nie dać się! Bycie „rodzynkiem” na ostatniej zmianie przysporzyło mi wielu kibiców. Praktycznie wszyscy, którzy stali na trasie wyścigu dopingowali mnie w tej nierównej walce. Na całej trasie stali też chłopcy z mojej drużyny, Marek Galiński, chłopaki z obsługi. Dzięki temu dopingowi udawało mi się przełamać ból na każdym z podjazdów. Ku swojemu zaskoczeniu (samopoczucia bynajmniej rewelacyjnego nie miałam) wykręciłam najlepszy czas wśród kobiet.

- Niestety to nie wystarczyło. W drugiej części trasy dogonił mnie najpierw Włoch (nota bene ma u mnie chłopak na pieńku za absolutny brak zasad fair play – spychanie przeciwnika łokciem z pełną siłą na taśmy, kimkolwiek by ten przeciwnik nie był jest zachowaniem nie do zaakceptowania w zawodowym kolarstwie…), chwilę potem Szwajcar. Starałam się za nimi jechać tak długo jak się dało i na ostatnim podjeździe cały czas utrzymywałam się zaledwie kilkanaście metrów za szwajcarskim młodzieżowcem. Bardzo wierzyłam, że uda mi się obronić przed jadącym w barwach holenderskich Henkiem Moorlagiem. Ten jednak zdołał mnie dopaść jeszcze przed końcem podjazdu i tym samym mogłam już tylko pomachać odjeżdżającym medalom. Liczyłam jeszcze na błąd Holendra na ostatnich metrach, jednakże trasa w Moskwie jest na tyle prosta technicznie, że nawet gdyby Moorlag miał już ciemno przed oczami ze zmęczenia to o ten błąd byłoby nadal bardzo trudno…

- Dojeżdżając do mety na moich oczach przejeżdżali ją srebrni Szwajcarzy i brązowi Holendrzy. Oj, przykry widok, przykry… Wiem jednak, że dałam z siebie wszystko, podobnie jak każdy z chłopaków. I w związku z tym nawet to czwarte miejsce mimo iż najgorsze ze wszystkich możliwych potrafi cieszyć. Oczywiście pojawia się myślenie, czy można było gdzieś te 5 sekund urwać. Może gdyby mnie Włoch na taśmy nie zepchnął… albo gdyby mi łańcuch nie spadł na jednym ze zjazdów… Pewnie gdzieś by się to znalazło, ale jestem przekonana, że w ten sposób może myśleć każdy – także zawodnicy z drużyn, które były przed i za nami. Zatem zamykam temat podsumowaniem, iż był to rewelacyjny występ w wykonaniu Polaków, zakończony niedosytem, który mam nadzieję doda nam motywacji przed wrześniowymi Mistrzostwami Świata.

- Dziś w Moskwie wyścigi juniorów i juniorek. Kibicujemy Piotrkowi Konwie oraz Sabinie Zamroźniak i Oli Podgórskiej. Jutro kategorie młodzieżowe - Marek Konwa, Paula Gorycka i Monika Żur, a w niedzielę seniorzy: 11:00 elita pań (ja, Ola Dawidowicz, Ania Szafraniec), 14:00 elita Panów (Piotrek Brzózka).

22.05.2012

Drugie miejsce zajęła Czeszka Katerina Nash (LUNA PRO TEAM), która straciła zwycięstwo po serii upadków na ostatnich krętych zjazdach. Wykorzystała do Norweżka, która pewnie wjechała samotnie na metę, wygrywając zawody.

Trzecie miejsce na podium wywalczyła Francuzka Julie Bresset (BH - SR SUNTOUR - PEISEY VALLANDRY), która miała fatalnie wyglądający wypadek - najechała na mającą kłopoty na jednym ze zjazdów Pendrel i dosłownie przeleciała przez kierownicę, uderzając twarzą w ziemię.

Czwarte miejsce wywalczyła aktualna mistrzyni świata Kanadyjka Catharine Pendrel (LUNA PRO TEAM), której też trasa nie oszczędziła.

Jako piąta linię mety minęła nasza najlepsza zawodniczka, aktualna wicemistrzynie świata - Maja Włoszczowska (CCC POLKOWICE). Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu (2008), podobnie jak inne zawodniczki, także się przewróciła, ale trzeba przyznać, że mimo tego dzielnie walczyła do samego końca o jak najlepsze miejsce na mecie. Według doniesień docierających do nas z Francji, Maja miała dwa upadki i lekko przy tym ucierpiała jej twarz. Na szczęście nie jest to nic poważnego, co nie zmienia faktu, że organizatorzy powinni na przyszłość pomyśleć o większym bezpieczeństwie zawodniczek, szczególnie, że ten PŚ nie kończy sezonu, który jest najważniejszym w ostatnim czteroleciu i zwieńczą go Igrzyska XXX Olimpiady w Londynie w sierpniu. Dobrze by było, żeby zawodniczki, które wystartują w olimpijskim wyścigu, przystąpiły do niego bez zbędnych kontuzji.

Świetnie we Francji zaprezentowała się Aleksandra Dawidowicz (CCC POLKOWICE), która zakończyła zawody na 18. pozycji. Ambitna Ola nie jest jednak do końca zadowolona ze swojego wyniku. - Jestem niepocieszona - powiedziała po wyścigu. - Zepsułam start i na trasę wjechałam poza 40-tką. Potem musiałam przebijać się przez korki i gonić czołówkę, co bardzo wyczerpuje. Zbierałam się całkiem nieźle, ale zabrakło mi rundy, bo wiem, że mogłam być wyżej, na pewno w 15-stce. Liczyłam na więcej...

Zawodów nie ukończyła zawodniczka CCC POLKOWICE - Magdalena Sadłecka.

W La Bresse nie wystartowała Anna Szafraniec (CCC POLKOWICE), która wyścig musiała obejrzeć w domu. Lecząca zbity w Czechach bark kolarka, wyścig oglądała dzięki relacji RedBull TV. Ona także zgadza się, że trasa była zbyt niebezpieczna, a trudność niektórych zjazdów zacierała różnicę pomiędzy MTB z DH, a nie o to chyba powinno chodzić w wyścigach XCO...

W wyścigu wystartowała także Katarzyna Solus-Miśkowicz (DEK MEBLE CYCLO KORONA KIELCE/POLSKA), która zawody ukończyła na 31. miejscu.

W klasyfikacji generalnej PŚ MTB 2012 Maja Włoszczowska zajmuje trzecie miejsce. Polka ma na swoim koncie 670 punktów i do drugiej Pendrel traci tylko 20 "oczek". Prowadzi Bresset - 750 pkt.

20.04.2012

W poniedziałek Maja Włoszczowska miała wypadek podczas przejazdu trasą olimpijską w Londynie. Rana przy łokciu prawej ręki była na tyle głęboka, że lekarze założyli kolarce siedem szwów. Na szczęście srebrna medalistka igrzysk w Pekinie nie złamała kości.

- Maja najechała z dużą prędkością na krótki, kamienisty zjazd i wtedy nastąpiła wywrotka. Wyglądało to bardzo groźnie. Nie mogła się podnieść o swoich siłach. Przewieźliśmy ją do szpitala - powiedział szef ekipy CCC Polkowice Grzegorz Dziadowiec, który był naocznym świadkiem wypadku.

- Szczęście w nieszczęściu, że nie doszło do złamania kości, bo wtedy byłaby konieczna dłuższa przerwa. A tak Maja już jutro wznowi treningi na rowerze stacjonarnym. W sobotę przejdzie badania w Krakowie, a w niedzielę lub w poniedziałek polecimy na zgrupowanie do Sierra Nevada - dodał Dziadowiec.

Sama Włoszczowska opisała wypadek na facebooku następująco: "Poniosło mnie na stromym, ale dość prostym zjeździe i tajemnicze "coś" rozcięło mi przedramię. Na szczęście kości całe, skończyło się na ośmiu szwach (w rzeczywistości było ich siedem - red.), więc mogę trenować. Zmianom ulegną natomiast plany startowe na najbliższy weekend. Ręka musi chwilę odpocząć."

Włoszczowska, wicemistrzyni olimpijska z Pekinu w kolarstwie górskim, jest jedną z największych polskich nadziei w igrzyskach w Londynie. W 2010 roku została mistrzynią świata, a przed rokiem w szwajcarskim Champery zdobyła srebrny medal.

20.03.2012

Otwierający wyścig kobiet Pucharu Świata UCI XC wygrała nasza Majka na swoim SCOTT Scale 29 po bardzo zażartej walce . Majka kontrolowała cały wyścig od początku i nie pozwoliła sobie na żaden błąd. Zwycięstwo Majki i pozostałych zawodników daje solidne podstawy do kolejnych sukcesów w nadchodzących imprezach i potwierdza że rowery SCOTT nie tylko doskonale wyglądają ale i wyśmienicie dowożą na podium.
16003_f3230d040fa9e3c5239f491209f2efeb.jpg

17.01.2012
W tym tygodniu GreenEDGE Cycling odbył inauguracyjne spotkanie z mediami było to oficjalne wprowadzenie teamu wraz z prezentacją 2012 wyglądu grupy wraz z rowerami i kaskami SCOTT.

14713_ba5959a8a2323550fe163e47b3cab18b.jpg

Racing Kit - Team GreenEDGE

14714_e12717e79b56e4c1664d244d767a1c7a.jpg

SCOTT Foil - Team GreenEDGE

14715_c0c2e164dde72181419d912def785466.jpg

SCOTT Plasma - Team GreenEDGE

14716_da35045d2594a2c03bc56c9fff337549.jpg

SCOTT Vanish - Team GreenEDGE

14717_da35045d2594a2c03bc56c9fff337549.jpg

Spis zawodników teamu:

ZawodnikData urodzeniaWiek
Michael Albasini1980-12-2032
Fumiyuki Beppu1983-04-1029
Jack Bobridge1989-07-1323
Simon Clarke1986-07-1826
Baden Cooke1978-10-1234
Allan Davis1980-07-2732
Julian Dean1975-01-2837
Mitchell Docker1986-10-0226
Luke Durbridge1991-04-0921
Simon Gerrans1980-05-1632
Matthew Goss1986-11-0526
Michael Hepburn1991-09-1721
Leigh Howard1989-10-1823
Daryl Impey1984-12-0628
Jens Keukeleire1988-11-2324
Aidis Kruopis1986-10-2626
Brett Lancaster1979-11-1533
Sebastian Langeveld1985-01-1727
Robbie Mcewen1972-06-2440
Christian Meier1985-02-2127
Cameron Meyer1988-01-1124
Travis Meyer1989-06-0823
Jens Mouris1980-03-1232
Stuart O'Grady1973-08-0639
Wesley Sulzberger1986-10-2026
Daniel Teklehaimanot1988-11-1024
Svein Tuft1977-05-0935
Tomas Vaitkus1982-02-0430
Pieter Weening1981-04-0531
Matthew Wilson1977-10-0135


02.11.2011
Maja Włoszczowska (CCC Polkowice) wciąż prezentuje znakomitą formę. Polska wicemistrzyni Europy i świata z tego roku, na zakończenie sezonu kolejny raz pokazała wielką klasę i wygrała Race Saalfelden (XCO C1) w Austrii. Maja wyprzedziła dwie Słowenki - Blazę Klemencic i Tanję Zakelj.

- Miłym zwycięstwem kończę tegoroczne ściganie na międzynarodowym podwórku - napisała Maja na facebooku. - Mam nadzieję, że za rok trasa w Saalfelden będzie dla mnie równie szczęśliwa podczas mistrzostw świata.

Piąte miejsce w tym wyścigu zajęła powracająca po kontuzji Anna Szafraniec, 8. była Magdalena Sadłecka, a 9. Aleksandra Dawidowicz. W kategorii poniżej 23 lat zwyciężyła Paula Gorycka. Impreza odbyła się na trasie przyszłorocznych mistrzostw świata MTB, które w roku olimpijskim odbędą się właśnie w austriackim kurorcie Saalfelden w dniach 29 sierpnia - 9 września 2012.

Austria po raz drugi gościć będzie specjalistów tej odmiany kolarstwa podczas MŚ MTB. W 2002 roku o medale oni walczyli w Kaprun. Warto wspomnieć, że wtedy Austria była szczęśliwa dla Anny Szafraniec, która podczas mistrzowskiego wyścigu uległa tylko Gunn-Ricie Dahle zostając sensacyjną wicemistrzynią świata!

Wierzymy, że Austria, a co ważniejsze trasa w Saalfelden będzie szczęśliwa dla naszych zawodniczek za każdym razem.

18.10.2011
Maja Włoszczowska wygrała w Saalfelden wyścig rozgrywany na trasie przyszłorocznych Mistrzostw Świata.
Wyścig w Saalfelden, choć rozgrywany na trasie przyszłorocznych Mistrzostw Świata, nie zgromadził na starcie światowej czołówki, ale był znakomitą okazją do treningu i, jako że miał 1. kategorię UCI, oferował wiele punktów do rankingu UCI i kwalifikacji olimpijskich.

Kolarze rywalizowali na rundzie o długości 4500 metrów i przewyższeniu 180 metrów na rundę, na którą składały się praktycznie dwa długie podjazdy i dwa zjazdy. W rywalizacji elity kobiet Polka na mecie wyprzedziła dwie reprezentantki Słowenii – Blazę Klemencic i Tanję Zakelj. Nad drugą, Klemencic, Włoszczowska wypracowała sobie prawie 40 sekund przewagi, natomiast Zakelj do Polki straciła prawie półtorej minuty. Pozostałe zawodniczki uplasowały się na miejscach od piątego do ósmego. Anna Szafraniec zajęła piąte miejsce ze stratą czterech i pół minuty do Włoszczowskiej, za nią uplasowała się Katarzyna Solus-Miśkowicz, dalej Magdalena Sadłecka i Aleksandra Dawidowicz, która do zwyciężczyni straciła już jedno okrążenie. Wśród zawodniczek do lat 23 pewnie triumfowała Paula Gorycka, także zdobywając punkty UCI.

Zwycięstwo Włoszczowskiej, a także dobre miejsca pozostałych zawodniczek i zawodników startujących w Austrii dały Polsce wiele punktów do rankingu kwalifikacji olimpijskich. Obecnie Polki zajmują siódme miejsce, ale punkty wywalczone w Austrii przez wszystkie zawodniczki mogą dać awans nawet na piątą lokatę.

06.10.2011
Poniżej znajduje się podsumowanie tegorocznych wyników Mai.

DataWyścigMiejsceWynik
2011-09-17Cesky Pohar MTBJablonec nad Nisou (Bedrichov) / Czech Republic1
2011-09-11BundesligaHeubach / Germany1
2011-09-04UCI XCO/DHI/4X WORLD CHAMPIONSHIPSChampery - Switzerland2
2011-08-21UCI World Cup #7Val di Sole - Italy2
2011-08-07European ChampionshipsDohnany - Slovakia2
2011-07-10UCI World Cup #5Windham - USA10
2011-07-03UCI World Cup #4Mont Sainte Anne - Canada18
2011-06-25Polish Championships on roadZłotoryja - Poland3
2011-06-23Polish Championships on road - time trialZłotoryja - Poland1
2011-06-05Jelenia Gora Trophy - Maja Wloszczowska MTB RaceJelenia Gora - Poland1
2011-05-29UCI World Cup #3Offenburg - Germany6
2011-05-22UCI World Cup #2Yorkshire, Dalby Forest - Great Britain6
2011-04-24UCI World Cup #1Pietermaritzburg - RPA8
2011-03-27Kamptal-Klassik-TrophyLangenlois - Austria1
2011-03-20Trofeo Costa Etrusca IIIItaly34
2011-03-12Citta'diI Sirmione - Trofeo SeninSirmione - Italy1
2011-03-06Maremma CupMassa Marittima - Italy3


06.09.2011

Maja Włoszczowska po porywającej walce zdobyła w szwajcarskim Champery srebrny medal mistrzostw świata w kolarstwie górskim. - Była szansa na złoto, ale ze srebra także jestem bardzo zadowolona - powiedziała zawodniczka.

Przełomowym momentem wyścigu okazał się defekt koła Włoszczowskiej. Polka musiała pchać rower pod górę i biec do boksu technicznego, by wymienić zepsutą część. Potem goniła uciekającą Kanadyjką Catharine Pendrel, z którą przegrała ostatecznie tylko o 28 sekund.

- Patrząc na czasy poszczególnych rund i odejmując to, co straciłam wskutek defektu, to faktycznie, była wielka szansa na złoty medal, choć oczywiście w bezpośredniej walce Catharine mogłaby z siebie wykrzesać jeszcze dodatkowe siły. Wcześniej, gdy jechałyśmy razem, widziałam, że na podjazdach byłam w stanie ją wyprzedzić, więc wydaje mi się, że byłam dzisiaj trochę od niej silniejsza. Ale trudno, taki jest sport i defekty są wpisane w tę dyscyplinę, zdarzają się każdemu. Cieszę się, że mimo tych technicznych problemów udało mi się zdobyć srebrny medal - powiedziała Włoszczowska.

Ile czasu straciła z powodu defektu? - Biegłam i jechałam na przebitej gumie około półtora kilometra. To przynajmniej półtorej minuty. "Dobiłam" koło na jakimś ostrym kamieniu, którego nie zauważyłam, bo jechałam w tym momencie za Catharine. Nie myślałam "kurczę, straciłam złoto", ale żeby jak najszybciej dostać się do boksu technicznego, naprawić i brać się do odrabiania strat. Ta gonitwa kosztowała mnie mnóstwo sił - opowiadała.

Włoszczowska przyznała, że przeżywała też kryzys. - Był to mały kryzys, gdy jechałam z Evą Lechner. Bałam się, że dogoni nas Irina Kalentiewa i że w ogóle stracę miejsce na podium. Nogi mi odmawiały posłuszeństwa. Eva bardzo mocno przyspieszała i wjeżdżała na zjazd przede mną. Czułam, że energia ze mnie ucieka. Dużo piłam, jadłam, ale gonitwa i dystans robiły swoje. Jak widać, mimo wszystko lepiej wytrzymałam wyścig niż Włoszka.

Polka cieszy się, że mistrzynią świata została jej przyjaciółka Pendrel. - Uważam, że Catharine jak nikt inny zasłużyła na tęczową koszulkę. Na igrzyskach była czwarta, przed rokiem u siebie w mistrzostwach świata znów czwarta, teraz wygrywa wszystkie Puchary Świata, więc należał się jej ten złoty medal - zaznaczyła.

Włoszczowska podkreśliła, że srebrny medal jest nie tylko jej sukcesem. - To zwycięstwo całej ekipy. Świetnie się spisali chłopcy w strefie technicznej, błyskawicznie wymienili mi koło, na trasie cały czas był mój trener Marek Galiński, dawał mi wskazówki. Podobnie kibice, którzy dziś tłumnie przyjechali do Champery. Myślę, że byli najgłośniejsi ze wszystkich, a doping mnie niósł.

01.09.2011

Od 15. miejsca w sztafecie rozpoczęła Maja Włoszczowska start w mistrzostwach świata w kolarstwie górskim w Champery. Jechała jako ostatnia w polskim zespole, nie mając już szans na wysoką lokatę. Wynik indywidualny jest jednak obiecujący - trzeci czas.

Jak oceniasz ten start?

Maja Włoszczowska: Gdy Kornel Osicki przebił gumę na drugiej zmianie, tak naprawdę skończyła się nasza walka. Ciężko jechać na totalnego maksa, gdy nie walczy się o wysokie miejsce. Jeśli jest taka szansa, to pojawia się zupełnie inna motywacja i nadzieja na dobry wynik niesie zawodnika. A wtedy jest łatwiej. Dziś było ciężko. Będę mogła powiedzieć, że jestem zadowolona, jeśli okaże się, że nie straciłam do najlepszej zawodniczki więcej niż pół minuty (Włoszczowska straciła do Kanadyjka Catharine Pendrel 21 sekund, a 14 do Francuzki Julie Bresset - PAP).

Trudno się jeździ w upale?

- To wcale nie był upał, nie było tak źle. Bywało gorzej, choćby niedawno w Val di Sole. Tam to dopiero było gorąco. Dziś w czasie jazdy tego nie czułam. Co prawda suszyło mnie bardzo i żałowałam, że nie wzięłam butelki z piciem, ale gorąco nie było.

Jak ci się jeździ z mężczyznami? W wyścigu sztafet jest jedyna taka okazja.

- Z mężczyznami kobiety nie mają szans. Najlepsze zawodniczki są słabsze od juniorów i ciężko mi było siąść na koło komukolwiek. Nie ma co, jesteśmy słabszą płcią. Na dodatek, na ostatniej zmianie jechali całkiem nieźli zawodnicy. Próbowałam przynajmniej przez chwilę pojechać za nimi, ale przeważnie to się szybko kończyło i pozostała mi walka z samą sobą.

Trasę znasz coraz lepiej...

- Konfigurację, zakręty znam na pamięć, ale tak naprawdę trasa wciąż się zmienia. Jeździ po niej bardzo wielu zawodników. Pojawiają się coraz to nowe ścieżki, wychodzą nowe korzenie. Dziś mnie zaskoczył jeden taki korzeń, na dodatek śliski. Zaboksowało mi koło i musiałam zwolnić. Trasę poznajemy każdego dnia.

08.08.2011

Mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim - srebrny medal Włoszczowskiej.

Maja Włoszczowska (CCC Polkowice) zdobyła w słowackiej miejscowości Dohnany srebrny medal mistrzostw Europy w kolarstwie górskim i tym samym powtórzyła swój wynik sprzed roku. Zwyciężyła Norweżka Gunn Rita Dahle, która wyprzedziła Polkę o 33 s. Brązowy medal wywalczyła Słowenka Tanja Zakelj - 58 s straty.

Z pozostałych reprezentantek Polski najlepiej spisała się Anna Szafraniec, która była szesnasta. Na 29. pozycji uplasowała się Magdalena Sadłecka (obie CCC Polkowice), a Katarzyna Solus-Miśkowicz (DEK Meble Cyclo-Korona Kielce) nie ukończyła zawodów.

Niedzielne zmagania były pierwszym startem Włoszczowskiej pod okiem nowego trenera Marka Galińskiego.

01.08.2011

Były trener Mai Włoszczowskiej:Chyba na to nie zasłużyłem.

Przemysław Iwańczyk: Jeszcze kilkanaście dni temu byłem przekonany, że porozmawiamy o przygotowaniach Mai Włoszczowskiej, największej polskiej nadziei na złoto igrzysk w Londynie. Rozmawiamy tymczasem o największej w ostatnich latach zawierusze w polskim sporcie.

Andrzej Piątek: Niebawem mistrzostwa Europy, a za nieco ponad miesiąc mistrzostwa świata, na których Majka będzie bronić złotego medalu. Też wolałbym o tym rozmawiać, ale nie mam niestety wpływu na decyzje, jakie podejmuje prezes Polskiego Związku Kolarskiego. A ta jest taka, że nie pracuję już z polskimi kolarzami górskimi w jakiejkolwiek roli.

Dlaczego?

- Zaczęło się od decyzji Majki, która chciała do najważniejszych imprez przygotowywać się sama. Jak typowy zawodowiec, bowiem profesjonalni kolarze tak właśnie funkcjonują. Podpisują kontrakty z grupami zawodowymi, które reprezentują poza występami dla reprezentacji, a ich dyrektorzy sportowi wyznaczają im cele na dany sezon i z nich rozliczają. Jeśli zawodnicy chcą mieć trenera, zatrudniają go i płacą mu za to. Jeśli chcą mieć masażystę - podobnie.

Majka podjęła decyzję podczas szosowych mistrzostw Polski w Złotoryi. Uszanowałem to, a moim obowiązkiem było poinformowanie o tym tych, którzy wykładają pieniądze na jej szkolenie - Dariusza Miłka, właściciela grupy CCC Polkowice, dla której jeździ Majka, a ja byłem dyrektorem sportowym, oraz ministra sportu, który decyduje o finansach na przygotowania do igrzysk. Zrobiłem to, ale co się wydarzyło dalej, nie wiem. O kolejnych zdarzeniach tylko się dowiadywałem, bo już w nich nie uczestniczyłem.

Najpierw o tym, że pan Miłek zawiesza całą grupę, następnie o swoim zwolnieniu z tej grupy, a na końcu - to decyzja sprzed pięciu dni - o wypowiedzeniu umowy o pracę w PZKol.

Dlaczego sponsor grupy, a zarazem sponsor polskiego kolarstwa i prezes PZKol Wacław Skarul tak radykalnie rozstali się z panem?

- Wielokrotnie wspominałem o tym, że były drobne rozbieżności między moją koncepcją a koncepcją Majki w przygotowaniach do igrzysk, na których mieliśmy bronić srebrnego medalu. Choć nie było to nic poważnego, rozmawialiśmy o tym od jakiegoś czasu i Majka zdecydowała o pójściu własną drogą. Mogłem to tylko przyjąć do wiadomości. Wyedukowałem Majkę pod każdym względem - potrafi przygotować się treningowo; wie, na czym polega odnowa biologiczna; jak trzeba się właściwie odżywiać. Moim zdaniem nawet najbardziej doświadczony zawodnik potrzebuje jednak trenera. Znakomici szosowcy - Ivan Basso czy Cadel Evans chcą, aby ktoś spojrzał na nich chłodnym okiem, szczególnie w tych najważniejszych momentach, a takimi są okresy przygotowawcze do igrzysk, mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Liczyłem nawet, że przed igrzyskami Majka będzie chciała wrócić do współpracy ze mną.

Powtarzam: więcej nic się nie wydarzyło, wszystko funkcjonowało normalnie, choć były drobne nieporozumienia, a właściwie rozbieżności, np. jak ma działać drużyna CCC. Majka poszła własną drogą, ok, ale przecież są cztery inne polskie kolarki jeżdżące i dla CCC, i dla kadry. Kilka z nich ma przed sobą wielkie perspektywy, a dla mnie najważniejsze jest polskie kolarstwo. Z nimi jednak też nie mam możliwości kontynuowania współpracy.

Zapytam jeszcze raz, co takiego się wydarzyło, że po 12 latach nie jest już pan trenerem kadry i usunięto pana z grupy CCC?

- A ja powtórzę, że nie wiem. Rozstawaliśmy się po wspomnianym wyścigu w Złotoryi w bardzo dobrej atmosferze. Później już z nikim nie udało mi się porozmawiać na ten temat.

Załóżmy, że właściciel grupy jako prywatny biznesmen mógł mieć takie widzimisię. Prezes PZKol, organu finansowanego z budżetu państwa, musiał podać panu jakieś powody.

- Główny zarzut był taki, że zawodniczki nie chcą ze mną współpracować. Jego zdaniem wszystkie z kadry. Rozmawiałem później z Anią Szafraniec i ta wcale tak nie twierdzi. Podobnie jak Paula Gorycka, która otwarcie przyznała w telewizji, że chce dalej ze mną pracować. Nie udało mi się porozmawiać tylko z Magdą Sadłecką i Olą Dawidowicz.

Prezes Skarul bardzo ostro stwierdził, że jeszcze niedawno chciał panu pomóc, a teraz już nie.

- A ja wciąż nie potrafię powiedzieć, co się wydarzyło. Prezes mówił mi jedynie, że zawodniczki nie chcą ze mną współpracować. A ja uważam, że trzeba rozmawiać. Tym bardziej kiedy właśnie pan Skarul utwierdza Majkę w tym, że dobrze robi, odchodząc ode mnie, że teraz jest najlepszy moment. Podczas ostatniej naszej rozmowy w Złotoryi Majka stwierdziła, że to właśnie rozmowa z prezesem Skarulem przesądziła o podjęciu takiej a nie innej decyzji. Moim zdaniem nie tak powinien zachować się szef polskiego kolarstwa.

Przyzna pan, że dla osoby z zewnątrz sprawa wydaje się nieprawdopodobna. 12 lat współpracy, wrażenie przykładnej rodziny, która wymyka się standardom polskiego sportu, Maja Włoszczowska, która dedykuje panu swoje kolejne nagrody. To wszystko nie klei się z awanturą, jaką obserwujemy teraz.

- Były nieporozumienia, bo takie się zdarzają zwłaszcza w pracy z kobietami. One często bywają zazdrosne i np. niektórym nie podobało się, że dwa lata temu wziąłem do drużyny Paulę Gorycką, a rok później po dwuletniej przerwie Anię Szafraniec. Ale tak było od zawsze - Majki inne zawodniczki także nie chciały przed laty zaakceptować. Wtedy jednak nie było aż tak dobrych wyników. Dziś mamy 19 medali mistrzostw świata, 12 mistrzostw Europy i ten najważniejszy - olimpijski. Może dlatego niektórzy chcieliby decydować bardziej, decydować za mnie.

Sądzę, że ta cała sprawa rozgrywa się w zbyt wielkich emocjach, a niektóre problemy zostały mocno wyolbrzymione. Dla dobra tego sportu powinno się podejść do tego zupełnie inaczej, bardziej na chłodno, przedyskutować sytuację na zarządzie, dać mi możliwość wypowiedzenia się.

18.07.2011

Maja Włoszczowska, mistrzyni świata w kolarstwie górskim, rozstała się o z trenerem Andrzejem Piątkiem. Wspólnie zdobyli m.in. srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, złoto mistrzostwa świata 2010 i srebrne medale w 2004 i 2005 r. O tym dlaczego utytułowana para się rozstaje Włoszczowska opowiedziała w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

- Nie wydarzyło się nic konkretnego, co spowodowałoby zakończenie współpracy. To efekt dłuższych, mniejszych czy większych, problemów. Doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej. Zrobiliśmy bardzo wiele. Bardzo się cieszę, że miałam przyjemność pracować z trenerem Piątkiem. Wiele w tym czasie się nauczyłam. Ostatnio jednak ta współpraca zaczęła się psuć: dotyczy to mnie, innych zawodniczek, także w sztabie szkoleniowym. Ze współpracy z trenerem zrezygnowała grupa CCC Polkowice. Nie będzie on także trenował pozostałych dziewczyn w kadrze, więc nie jest to tylko kwestia mojego z nim rozstania, lecz całej kadry kobiecej. O konkretnych powodach nie chcę mówić. Długo pracowaliśmy, było dobrze, teraz się popsuło. Zależy mi na wyniku na igrzyskach w Londynie i jestem przekonana, że to rozwiązanie jest lepsze - mówi w wywiadzie Maja Włoszczowska.

 

Maja Włoszczowska (CCC Polkowice) obroniła tytuł mistrzyni kraju w jeździe indywidualnej na czas wygrywając wyścig elity kobiet podczas Mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym, które w czwartek rozpoczęły się w Złotoryi.

Srebrny medal i tytuł wicemistrzyni kraju wywalczyła Eugenia Bujak (GK Zagłębie Sosnowiec) a medal brązowy Anna Harkowska (OKS Warmia i Mazury Olsztyn KALLISTO). Początkowo sędziowie zadecydowali, że medale zostaną przyznane oddzielnie w kategorii elita i kategorii poniżej 23 lat, pomimo, że na odprawie technicznej dzień przed zawodami oficjalny komunikat informował o klasyfikacji tzw. Open. Po interwencji trenerów i opiekunów postanowiono ostatecznie, że orliczki sklasyfikowane zostaną wspólnie z zawodniczkami elity, tak jak mówiły środowe ustalenia.

W kategorii poniżej 23 lat po złoto sięgnęła Eugenia Bujak (GK Zagłębie Sosnowiec), która mogła cieszyć się także ze srebra w elicie. Druga wśród orliczek była Katarzyna Pawłowska (UKS Jedynka Limaro Kórnik) a na najniższym stopniu podium stanęła Paula Gorycka (CCC Polkowice).

Zawodniczki ścigały się na 18-kilometrowej trasie ze startem i metą na rynku w Złotoryi. Bardzo szybko prowadzenie objęła startująca jako trzecia Anna Harkowska, która bardzo długo utrzymywała się na prowadzeniu wyścigu. Lepszy czas udało się wykręcić dopiero Eugenii Bujak, która na trasę wyruszyła trzecia od końca. Bezkonkurencyjna w elicie okazała się jednak Maja Włoszczowska, która sięgnęła po drugi z rzędu złoty medal i koszulkę z orłem na piersi w jeździe indywidualnej na czas.

21-letnia Bujak zdobyła złoto wśród orliczek pokonując Pawłowską i Gorycką. Na stracie zawodów w kategorii kobiet stanęło 36 zawodniczek.

Dane do przelewów

KM-Sport Krzysztof Mermer
ul. Sobieskiego 5
42-200 Częstochowa
Santander Polska S.A
35 1090 1795 0000 0001 5721 9406